Przeszło mnie dzikie mrowienie po kręgosłupie i nieświadomie oblizałam wargi. Chciałam tej krwi. Teraz. Natychmiast. Jedną kropelkę. Tylko jedną. Maluteńką kropelkę... Zaraz! Musiałam się opanować. Przecież to nie jest możliwe, bym teraz zachciała krwi, której tak się kiedyś brzydziłam, a którą teraz omijałam kilometrami. Ta sytuacja przestawała wydawać mi się normalną, jednak powoli widziałam połączenie wszystkiego.
Jednakże musiałam przerwać swoje przemyślenia, gdyż usłyszałam głos Toru, który coś mówił. Wypadłam z transu i spojrzałam wprost na niego.
- Em...mógłbyś powtórzyć? Zamyśliłam się... - powiedziałam z lekkim uśmiechem, patrząc jak się rumieni.
- Em...tego... Aoyama w jesieni wygląda pięknie....ale z Twojego tarasu jest w po prostu niezwykła. - powiedział, patrząc dalej za barierkę tarasu.
- Cóż, to prawda...ale nie uważam, by akurat mój taras miał najpiękniejszy widok. Tym bardziej, bo wolę ten u siebie w pokoju. - powiedziałam bez namysłu, kierując dłoń na plecy, gdzie za kokardą schowałam fajki. Wydobyłam całą paczkę wraz z zapalniczką i bezceremonialnie wyjęłam jednego fajka z paczki, wkładając go do ust od razu.
Odpaliłam i zaciągnęłam się, wypuszczając dym z kompletną obojętnością. Po czym spojrzałam na Toru, wstałam i podeszłam do niego z paczką. Może on też pali? Kto wie. W końcu tak idealny chłopak musi mieć jakieś swoje ciemne tajemnice, których nie okazuje nikomu. Tymczasem on właśnie bez żadnego uprzedzenia czy nawet obrócenia się wyjął mi papierosa z ust i zaciągnął się nim, wydychając powietrze wprost w przestrzeń przed sobą. Wpatrywał się przez chwilę w bezkresne niebo, które powoli zachodziło czerwienią i odcieniami fioletu gdzieś na horyzoncie. Oparłam się o barierkę zaraz obok niego i zaciągając się co raz, patrzyłam w tym kierunku. Staliśmy obok siebie w kompletnej ciszy, którą w końcu podjął Toru.
- Wiesz, Hirata....może to trochę nieodpowiednie miejsce na takie wyznania....ale chciałbym Cię o to teraz spytać...i proszę Cię, byś odpowiedziała mi szczerze... - zaczął niepewnie, nadal patrząc przed siebie gdzieś w horyzont.
- Czy....ech, może inaczej. Dlaczego nie dajesz nikomu się do siebie zbliżyć? - obrócił się w moją stronę, patrząc mi prosto w oczy.
Na chwilę ścięło mnie z nóg. nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Że to przez moich rodziców i ich podejście do wychowania dzieci? Że to mój własny wybór? Że tak na prawdę nie ma osoby, która mogłaby mnie zrozumieć? Że po prostu czuję się zbyt samotna w tym świecie przyjaźni, miłości i ogólnego poczucia, że ktoś mnie potrzebuje? Że najzwyczajniej w świecie czuję się jak wyrzutek? Każde moje podejście do kogoś kończyło się źle, bo nikt nie akceptował tego, jaka jestem. Ani mojego charakteru ani podejścia do spraw. Kto by w ogóle brał pod uwagę moje zdanie? Jednak jemu musiałam odpowiedzieć, cokolwiek.
- Nie czuję takiej potrzeby. - odpowiedziałam mu obojętnym tonem, odwracając twarz w jego stronę.
- Ale...przebywanie wśród ludzi jest chyba najważniejsze...bez tego przecież się obejdziesz...w szkole są ludzie, w pociągu też są, w sklepach również. Ich po prostu nie unikniesz... - powiedział trochę przejętym głosem. Zupełnie jakby się o mnie martwił...może rzeczywiście się o mnie martwi?
- Wiem. - powiedziałam spokojnie. - Może i muszę z nimi przebywać, ale nie chcę nikogo dopuszczać bliżej do siebie niż to potrzebne. Jeśli bym chciała się komuś wygadać, to mam od tego swój pamiętnik... -ugryzłam się w język. Po co ja to w ogóle powiedziałam?!
- Hirata...martwię się o Ciebie...w szkole zachowujesz się jak Księżniczka Lodu, ale ja widzę, że są rzeczy które w jakiś sposób Cię poruszają. A wiesz dlaczego to widzę...? Nie, dobra, to zły temat. W sumie to przyszedłem tu w innym celu...znasz może przepis na babeczki? - wyrzucił z siebie prawie na jednym wdechu. Byłam trochę zzorientowana.
- W sumie to potrzebna Ci jest mąka, jajka, proszek do pieczenia, mleko...
- Kocham Cię, Hirata. - przerwał mi w połowie zdania, po czym od razu mnie pocałował.
Przez kilka chwil stałam kompletnie wyrzucona z biegu, gdy wreszcie uświadomiłam sobie, co dokładnie się stało. Znowu to zrobił! Znowu wyznał mi miłość! I znowu w ten sam sposób.... Próbowałam go odepchnąć, ale tylko wzmocnił uścisk na mojej talii.
Zakochałam się w tym opowiadaniu *-*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się na następny rozdział!! Życzę dużo dużo weny i czasu na pisanie... a ja lecę czytać inne twoje twory ;3
Ciekawe
OdpowiedzUsuń